Wednesday, January 25, 2012

Tydzień 5, środa, 25 stycznia 2012

Środa, czyli czyszczenie lodówy. Nie mam kompletnie nic. Rano znalazłam jedno jajko, wieć postanowiłam zrobić bułę z połowy porcji. Połowa porcji-myślę sobie- więc ile to może być minut? Wymyśliłam,że pięć. Po pięciu minutach wyjęłam koncertową skwarę. Tak że buły dziś nie budiet, na razie zjadłam znaleziony w zamrażarce barszcz czerwony! Tak więc:
  • barszcz czerwony z kawałkami indyka pieczonego
  • 3 paróweczki dla przedszkolaków znalezione w zamrażarce i podgrzane+ kapusta kisz.
  • potem pewnie będzie baton proteinowy
  • na lunch juz mam przygotowany makaron shirataki z duszonym bakłażanem, kupką szpinaku i gulaszem wołowym
  • na podwieczorak mam następne 3 paróweczki, tym razem na zimno będą
I to chyba będzie na tyle dziś.To już mój ostatni baton. Nie mogę słodkiego, nie umiem się czymś takim najeść. Niby proteiny same, 2 g węglowodanów, ale jakoś mi nie pasuje, już wolę taki ser w inywidualnych opakowaniach mini babybel kupić. Trudno, będę jadła ser na przegryzki. To zresztą nie jest taka straszna opcja, jeden serek light ma 50kcal, a normalny 70kcal, nie ma dramatu.Poza tym bardzo sprytne to zamknięcie na serze ! Uwielbiam go otwierać :-)) Ale nie samym serem człowiek żyje, więc kupię też nieobrobione migdały, max 10szt.na jedną przegryzkę.

ps. nie chcę zapeszać, ale dziś nie wytrzymałam i wskoczyłam na wagę i coś drgnęło w temacie!!. Z publikowaniem wyników poczekam jednak do piątku. Czuję jednak że nie taka straszna ze mnie gapa :-) na całe szczęście.Humor trochę lepszy przez to mam :-)


No comments:

Post a Comment