Thursday, January 19, 2012

Tydzień 4, czwartek, 19 stycznia 2012

Drapię się po głowie. Dziś rano nie wytrzymałam i wskoczyłam na wagę. Powiem krótko, nie podobało mi się to, co zobaczyłam. Wydaje mi się ,że moje obecne menu odzwierciedla kaloryczne zapotrzebowanie osoby takiej jak ja- pani w średniawym wieku ,nieruchawej. Wk...wia mnie to wszystko. Jeść mniej nie chcę i nie mogę, mam na to bloka psychicznego, boję się chodzić głodna. Z drugiej strony nóżki jakoś nie zaprowadziły mnie jeszcze do gymu który, jak jakiś idiota, opłacam z konta comiesięcznie. Ciekawe jak ja sobie dalej wyobrażam moje chudnięcie, przecież osiągnęłam plateau. Najlepsze jest to, że we wczoraj podlinkowanym artykule na dole jest cała galeria grubasów, pulpetów i ludzi po prostu okrągłych, którzy schudli. A jak to zrobili? ? No wyobraźcie sobie, że oni z ochotą i nawiedzeniem polecieli do gymu. Coś podobnego, trzask prask i nikt nie mógł ich powstrzymać.Kurcze, dlaczego mnie tak nie huknie znienacka. Moj opór jest to głównie opór psychiczny, bo po sesyjce w gymie zawsze wychodzę z uczuciem, że nie jest tak źle,że to jest do wytrzymania.Tylko ten cholerny przymus, któy na siebie nakładam, jak zamienić go w nic nie znaczący mankament? Trzeba bardziej chcieć?? Jak ja nienawidzę czegoś musieć.

No comments:

Post a Comment