Tuesday, January 10, 2012

Tydzień 3, wtorek, 10 stycznia 2012

Chyba te batony będą moją najlepszą opcją. Rano będę jadła solidne śniadanie ( z bułki wychodzą 4 kanapki ), potem ok. 10-10.30 przegryzę batonem i połknę Hydroxycut, żeby mnie nie ssało, podem o 12.30 normalny lunch, ok. 3.30 przegryzka batonowa i w ten sposób dojadę do kolacji. Na dziś mam pól batona z wczoraj, to jest akurat na dwie przegryzki. Taki baton ma 340kcal, więc przegryzki będą po jakieś 80-90 kcal i tak powinno być. Nic innego nie jestem w stanie wymyśleć.
  • Sniadanie: o 5 rano pół bułki z serkiem +3 rzodkiewki, przed wyjściem 
o 8 następne dwie kanapki z wędliną. Batona nie miałam czasu ugryżć do...
  • obiadu o 12.30: kluski Shirataki, pół kabaczka + ok. 8 krewetek w pesto
  • gryz 100kcal batona ok.3.30 ale niezbyt wiele mi to dało.
  • 2 kieliszki białego wina, kolacja będzie o 7-ej, szykują się żeberka ,niestety
Czy tak kończy się dieta??!!
Od poniedziałku miałam chodzić na siłownię. Jest wtorek.
Tzn. czy ja powinnam wznosic jakieś tragiczne okrzyki pod swoim adresem?  Patrzę na moje menu, staram się jeść naprawdę bezwęglowodanowo, i na dobrą sprawę tłuszczu też nie żrę na potęgę, tyle co w jajkach rano i przecież ich nie smażę tylko robię bułę. Potem te" kluski" bez klusek, krewetki no i teraz na sam koniec dnia trochę nie bardzo....ale...to ma być dieta na całe życie. No więc zjem duszone żeberka, zagryzę kapustą kiszoną ze słoja. Czy to takie karygodne, że mam się walić po głowie tymi żeberkami? Tylko,że to wino....w sumie to żadne odchudzanie. Ej! ale też nie tycie! :-)

No comments:

Post a Comment