Friday, January 6, 2012

Tydzień 3, piątek, 6 stycznia 2012

Waga 179.8lb, w sumie bez rewalacji.Ale też był to jeden z tych tygodni, zaraz po Wielkiej Nocy, Wielkiej Majówce i Ostatkach, kiedy przytycie jest najpewniejsze :-) Tak że nie płaczę i jadę dalej.
  • kawa na przetkanie kiszek
  • Sniadanie; serek z rzodkiewką+ dwa plasterki szynki
  • obiad: szynka peklowana obgotowana w wodzie+surówka z kapusty
  • kolacja: pierś z kury nadziewana serem kozim z pieca + ogórek.
Podsumowując te pierwsze dwa tygodnie, mogę powiedzieć, że spadek wagi jest mało imponujący, bo ok. 3.2lb, to jest ok. 1.5kg, ale.....Weźmy pod uwagę:
  1. Swięta (karp smażony,krokiety,chleb, wino, wódka)
  2. Sylwestra ( wszelakie alkohole, chleb)
  3. Fakt, że nie prowadzę dni czysto proteinowych, ponadto niektóre w/w potrawy nie zostały przygotowane przeze mnie, tak więc nie mam pojęcia, ile jest w nich cukru i oliwy  (surówka z czerwonej kapusty wymieniana tu codziennie od Sylwestra :-)
  4. Niektóre potrawy (galaretka mięsna, szynka, wczorajszy kotlet saute z patelni) nie należą do niskokalorycznych
  5. Poza okazjonalnymi spacerami nie wytężyłąm się zanadto, jeśli chodzi o ćwiczenia.
Patrząc na to zestawienie można powiedzieć, że dotychczas wyeliminowałam spożycie wypełniaczy (chleb-ekhem! 2x zdarzyło się....mąka, ziemniaki, ryż, makaron wogóle nie dotknęłam) i owoców (1x jabłko w ciągu 2 tygodni). O, przepraszam, raz zrobiłam kluski śląskie, a to ziemniaki + mąka.Słodyczy, jak mówiłam, nie lubie, więc tematu słodycze w tym blogu nie będzie.
 Menu trochę monotonne z powodu ograniczeń finansowych muszę tak kombinować, żeby wykorzystać rzeczy zalegające w lodówce.

Tak więc wydaje mi się, że wynik jest i tak przyzwoity. Zobaczymy co będzie dalej. Mój metabolizm jeszcze czeka na rozruszanie ćwiczeniami, bo inaczej przyzwyczai się do tego menu i dupa z odchudzania. Jutro mam zamiar okazjonalnie nabyć mikrofalę, będą więc kanapki na bazie bułki Nomyi, już nie mogę się doczekać :-)


No comments:

Post a Comment