Ale dżiś już nie będzie tak słodko, dziś Sylwestra mamy. Co prawda nigdzie się nie wybieram, ale kacze nogi mam.
:P
Wiecie co....dietowanie, to jak bujanie się na desce surfingowej, trochę nad wodą, dużo pod wodą. Ważne, moim osobistym zdaniem, jest to, żeby uznawać konieczne porażki, potem dziarsko wskakiwać na deskę i próbować jeszcze raz.
Ja zauważam ,że tą metodą idąc, więcej zyskuję. Serio. Jedno kłamstwo na całodniowe posiłki i do tego zero chleba, ziemniaków i innych węgli, czy to nie dobry wynik? Pozdrawiam wszystkich zrzucających wagę, zdeterminowanych, żeby nie zakończyło się w okolicach 5 stycznia! A właśnie że nie!
Bo zrzucanie wagi jest przyjemne, choć ta przyjemnosć jest głęboko ukryta na razie. Do czasu.
Zjadłam dziś:
- galaretka mięsna 5x5 cm + ocet
- 2 drinki wódka + napój Vitamin Water . Ma być prawda, więc piszę.
- potem były nieskończone ilości drinków z napojami 0% cukru ...na obiad dokończyłam wczorajsze kluski z cukinią i kurczakiem
No comments:
Post a Comment